Czy aby na pewno jesteś tatą?


Wg powiedzenia prawdziwy mężczyzna musi zbudować dom, zasadzić drzewo i spłodzić syna. My tu nikogo nie dyskryminujemy - spłodzić córkę jest też w cholerę męskie, dom można zastąpić znalezieniem super okazji wynajmu mieszkania, a bazylia z Tesco przesadzona do większej doniczki też będzie spoko. 

Ale czy to serio koniec? 

Nie no, przecież wiesz, że o rodzinę trzeba jeszcze zadbać. Zapewnić jej byt. Zarobić na utrzymanie. I mega. Kobieta też ma prawo pracować jeżeli tego chce, możecie dogadać między sobą podział obowiązków, bo to nie te czasy, kiedy płeć miała znaczenie. 

Wiecie, co jest w ch*j niemęskie? 

To, że być może myślicie, że bycie tatą kończy się na powyższym. 

Kilka dni temu szłam turlałam się na przystanek. Mijałam parę z dzieckiem - mama prowadziła gondolę z maluchem jedną ręką, pod pachą (dosłownie!) drugiej niosła dwulatka. Starszak płakał, obok szedł OJCIEC. GŁOWA RODZINY. Wyprostowany i z pustymi rękami. Kobieta wyzywała go, żeby wziął syna za rękę chociaż, bo to za nim płacze i tęskni. Słyszałam odpowiedź "Nie, bo jestem zmęczony". Był obok, ale go wcale nie było.

Wiecie, jak dla mnie to jest już właśnie patologia. Kiedy rodzic myśli, że wystarczy przynosić kasę do domu, rozwalić się na kanapie i już nic więcej nie robić, a dzieckiem zajmie się ten drugi rodzic. Patologią jest to, że ojciec nie chce się zajmować swoim dzieckiem. Nie chce zabrać go na dwór, bo to zbyt męczące a dzieciak ciągle ryczy, nie zabiera go na zakupy, bo jeszcze zrobi w sklepie scenę z okazji buntu...
Każdy może być zmęczony. Tylko czemu nie widzisz zmęczenia swojej partnerki? Myślisz, że sceny płaczu to jest coś, co ona słyszy gorzej od Ciebie? Że jej to nie wkurza i nie przyprawia o ból głowy?
Już teraz ta nieświadoma istota wyrabia sobie o Tobie zdanie. Tata tylko od zabaw, a nie od codzienności NIE JEST DOBRYM OJCEM. Choćbyś w przyszłości kupował najdroższe konsole i smartfony, będziesz beznadziejnym ojcem, jeżeli nie zapiszesz się w pamięci swojego dziecka jako ten towarzyszący mu w każdej chwili życia. Ten, który przypomina o umyciu rąk i pokazuje jak robić porządki.

Kompletnie nie kumam facetów, którzy nie chcą przewijać swoich dzieci. Znaczy siku spoko, z łaską ogarną, ale "dwójka"? Przecież to śmierdzi i jest im niedobrze! Wołają na pomoc matkę, bo przecież ona może rzucić wszystko w cholerę i zająć się małym tyłkiem. Otóż panowie moi mili - mamom ta kupa śmierdzi dokładnie tak samo. Też nam się wszystko cofa i czujemy to co Wy. Brzydzimy się tak jak Wy. Tylko wiemy, że albo to ogarniemy, albo dziecko będzie płakało, odparzy się i szczypanie to będzie niekończąca się karuzela rozpaczy i nieprzespanych nocy. Jak wołasz swoją kobietę do przewinięcia dziecka, chociaż sam możesz to zrobić (nie istnieje taka rzecz, której nie możesz przerwać), to jesteś cieniasem. Nie tatą. Po którymś tam razie tak Ci to zobojętnieje, że obrzydzenie minie, to czysta fizjologia. Dziecko się zrzygało? Posprzątaj. Od razu. Będzie krócej śmierdzieć. Brzydzisz się? Nie rozpłacz się tylko. Po Tobie też sprzątali. Wołasz kobietę? Hahahahahahahahahahhahahahahahahahahahahahaha... (perpetuum mobile karuzeli śmiechu). Skup się na tym, że dziecko może być chore, zamiast roztkliwiać się jak panienka nad zapachem.


fot. Engledow Art Photography
Więcej: http://www.edziecko.pl/rodzice/51,79354,12700621.html

Wiecie, chciałabym przesadzać. Ale zwyczajnie mi przykro, kiedy moje koleżanki żalą się, że mają w domu dwójkę dzieci, zamiast dziecka i partnera. Że będąc w ciąży nie mogą liczyć na ich pomoc, bo choć są tuż przed drugim porodem, to są zdane same na siebie. Że brakuje podstawowych produktów w wyprawce noworodka, a facet uznaje iż dron jest pilniejszym wydatkiem, niż łóżeczko i przewijak. Że muszą się prosić o przeniesienie czegoś ciężkiego tygodniami, a jak się za to zabiorą same i zrezygnowane, to słyszą "no przecież ja to zrobię, nie trzeba mi co pół roku przypominać". Że choć zdrowie w ciąży im nie pozwala, to zabraniają wysłać do żłobka pierwsze dziecko, BO I TAK SIEDZI W DOMU.

Wiem, że nie wszyscy tacy są - wiem po sobie i moim partnerze. I wielu z Was na pewno jest cudownymi tatusiami. Są też ojcowie, którzy ogarniają lepiej, niż matki - nie będę generalizować, jednak nie znam konkretnego przykładu z życia, a każda wspomniana wyżej sytuacja ma swoje odbicie w osobach, które znam osobiście. Niestety.

Jeżeli kobieta o coś Cię prosi - zrób to od razu. Nie będzie marudzić i się awanturować. Jeżeli boisz się wychodzić na spacer z dzieckiem - przełam się. Ona też się bała i nie raz wcale nie miała na to ochoty. Jeżeli nie przewijasz dziecka - zacznij, bo nie ma dla Ciebie żadnego usprawiedliwienia. 
Jak Twoja kobieta podesłała Ci ten tekst i zapytała o zdanie - zastanów się, czy aby na pewno nie jesteś nie-tatą. Bo wiesz... żenada nim być.


Komentarze

Popularne posty