#myfirst7jobs


Jako, że notka o gorsetach wymaga jeszcze dopieszczenia, to na szybko spisałam tę oto. Po pierwsze dlatego, że spodobał mi się hasztag - sporo ludzi, którzy doszli do niemałych sukcesów w blogosferze, zaczynało od roznoszenia ulotek! Pozwala to lepiej poznać swoich ulubionych blogerów i dostrzec w nich zwyczajnych ludzi. Po drugie - ciekawa byłam, czy ja sama naliczę AŻ siedem prac w swoim życiu! 


1. Pierwsze pieniądze zarobiłam w liceum. Napisałam starszej koleżance prezentację maturalną za 40zł ;] Niemniej wiedząc, ile pracy mnie to kosztowało, oszczędzałam te pieniądze tak długo, jak tylko było to możliwe. Później przez wiele lat dorabiałam sobie w ten sposób. Łącznie napisałam w swoim życiu około 250 prezentacji maturalnych. Spersonalizowanych, wysokiej jakości, różnych, niezależnych, często poprawiałam po polonistach! Te pieniądze służyły głównie mojemu przetrwaniu - wielokrotnie przeznaczane były na podstawowe produkty spożywcze, opał, opłaty. Nie było lekko... I jakkolwiek wiem, że to niezbyt poprawna politycznie praktyka - cóż, poprawnością dziecka nie dało się wykarmić a bywało tak, że nie było nawet na mleko. Epizodycznie pisałam również prace zaliczeniowe dla studentów, zdarzyła mi się praca roczna.

2. Byłam też korepetytorką języka polskiego, angielskiego i francuskiego. Przez krótki okres czasu, na poziomie podstawowym. Jedni rodzice mojego ucznia myśleli, że samo posyłanie dziecka na korepetycje sprawi, iż wyciągnie się z jedynek na szóstki, no ale niestety - ja nie napiszę za nie sprawdzianów, ani nie nauczę się za ucznia :) Polskiego i francuskiego uczyło mi się o wiele przyjemniej :)

3. Animatorka zabaw dla dzieci - to było moje ulubione zajęcie :) Mam zrobiony kurs animacji, mam spore zaplecze techniczne, więc było bardzo fajnie dzielić się pomysłami z dziećmi, zabawiać je i organizować im czas. Wielkie bańki, skręcanie baloników, malowanie buzi, zabawy ruchowe i plastyczne - dzieci naprawdę to lubią! Wykańczająca, ale bardzo kochana praca. Pamiętam, jak po skręcaniu balonów przez godziny(!) odkryłam w swoich dłoniach mięśnie, o istnieniu których nie miałam pojęcia :)

Animacje na poprawinach Anetki i Dariana :)

4. Sprzedawca w sklepie odzieżowym - staż był bardzo przyjemny. W sumie lubiłam pracować w ciuchach, sporo się tam nauczyłam o oczekiwaniach klientów, o sezonach handlowych w tej branży, o aranżacji wystaw, akcjach promocyjnych. Gdyby nie fakt, że moja pracodawczyni okazała się oszustką i że pół roku walczyłam z nią o wypłatę przez Inspekcją Pracy i Sądem Pracy, miałabym raczej dobre wspomnienia związane z tą pracą.

5. Sprzedawca w sklepie z obuwiem - ta praca trwała aż dzień, był to dzień próbny, ale wspominam go bardzo dobrze. Fajna ekipa, mnóstwo pracy, wiele się nauczyłam - ostatecznie nie zostałam przyjęta, bo miałam dziecko ;> No cóż - teraz przynajmniej wiem na co zwracać uwagę w sklepach z obuwiem, jak odszukiwać je po indeksie, modelu, a nie po rozmiarze i zdjęciu na opakowaniu, czego wymagać od obsługi, a również na co przymykać oko.

6. Niania - bywałam nią okazyjnie i nie za pieniądze, ale jeden miesiąc zdarzyło mi się tak przepracować. Generalnie moja podopieczna była super słodka, ale dostawałam tam... niespełna 3,5 zł za godzinę... czyli 4 razy mniej niż w Warszawie na przykład za tę samą pracę... Lepszy rydz niż nic, ale cieszę się, że miałam możliwość zmiany.

7. Product Manager w I rock - no proszę, okazuje się, że moja obecna praca jest dokładnie moją siódmą. W końcu jest normalnie, z normalną płacą. Póki co nie przewiduję zmian, chyba, że mnie wyrzucą ;] 


Targi alternatywne to najfajniejsza część tej pracy :)
Fot. Piotr Pro Photo


Jak widzicie - bywało u mnie bardzo różnie, częściej jednak było trudno i biednie. Przez wiele lat zabraniano mi pracować - poza tym i tak nie miałam z kim zostawić malutkiego wówczas Kubusia. Uważam jednak, że nic tak nie odciąga od spraw domowych, jak praca właśnie. Praca rozwija - a rozwój osobisty jest bardzo ważny, zwłaszcza dla młodych mam. Po odchowaniu dziecka jest o wiele trudniej znaleźć pracę - luka w CV zieje po oczach potencjalnych pracodawców. Imajcie się czegokolwiek, co tylko będzie można wpisać ce-fałkę, róbcie kursy - to naprawdę ważne! 


A w jakich niezwykłych miejscach Wy pracowaliście? Pochwalcie się w komentarzach!

Komentarze

  1. 1. Akwizycja - pobiegałam z książkami po instytucjach. Praca wakacyjna, ledwo na życie było.
    2. Hostessa - tak latałam po marketach z tacą smakołyków do spróbowania.
    3. Merchandiser - to bardzo ładna nazwa na wykładacza towrów na półki w marketach.
    4. Kelnerka/Barmanka - wiele knajp. pubów, restauracji zaliczyłam, masa doświadczeń, różne szefostwo, dużo tipów i afterparty's. Jest co wspominać.
    5. Kierownik zmiany w Kebabie - najlepszy szef ever, nikt go do tej pory nie pobił. Praca ciężka, ludzie przefajni.
    6. Sklep internetowy - się powystawiało, popakowało i podziękowali a na me miejsce siostrę przyjęli więc nie ma co komentować.
    7. Web Analyst - czyli również za siódmym podejściem praca w zawodzie, lubię co robię, rozwijam się, szkole itp. Nie, nie chcę nic zmieniać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe jest to, jeśli potrafi się z każdej pracy coś wyciągnąć dla siebie, czegoś nauczyć, nawet, jeśli nie jest to związane z pozoru z tym, czym zajmujemy się obecnie :-)
    PS. Ja też pracowałam jako animatorka i opiekunka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Takie nauki można czasem zauważyć dopiero po latach, ale lepiej późno, niż wcale :)

      Usuń
  3. hmm,niech pomyślę...ale 7 się nie uzbiera.1.hostessa 2.hurtownia Zabawek (najlepsze lata i najlepsza zabawa)3.hurtownia farmaceutyczna 4.hurtownia energetyczna-do chwili obecnej,lubię tą pracę...ale mam jedno marzenie,które mam nadzieję zrealizować za 5 lat.3maj kciuki ! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie! Sama obsługuję klienta włoskiego dla Tivronu. Z domu! więc czas i na dom, i na córeczkę, i na tego włoskiego klienta w liczbie mnogiej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam 21 lat pracowałam w typowym barze jako barmanka oczywiście, w restauracji jako kelnerka, później znowu w restauracji ale takiej już ''full wypas wchodź w tyłek klientom''(wytrzymałam miesiąc), w hotelu pracowałam też jakiś miesiąc, w sklepie z ubrankami dziecięcymi . Próbowałam swoich sił w Szachownicy i jako pomoc stomatologiczna- nie dałam rady :D. Aaa i zanim zaszłam w ciąże dorabiałam jako ''fotograf''( jestem amatorką) w klubie :). Aaa i w gimnazjum pierwsze pieniążki zarabiałam robiąc prace na plastykę innym:).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Podobał Ci się ten wpis? Zostaw ślad - skomentuj, udostępnij, bardzo mi to pomoże w rozwoju bloga!

Chcesz więcej? Archiwum jest Twoje! Zajrzyj do zakładek i dowiedz się, jaka jest misja MwG! \m/

Popularne posty