Majówka rockowo-historyczna 2016!


Czy wiecie, że tegoroczna majówka była moją PIERWSZĄ wyjazdową majówką w życiu? Tak, nigdy wcześniej nie miałam okazji wyjechać z tej okazji na urlop ;) Padło na Kazimierz Dolny, gdzie zaprosiła nas Mama Rockowa - świętowaliśmy przy okazji urodzinki dwóch małych Ajroczków.

Kazimierz Dolny to przepiękne miasto, słynne z Festiwalu Filmowego. Nie da się nie zakochać w tym miejscu - te wszystkie domki, wzgórza, ruiny... Uwielbiam taki klimat. Jechaliśmy z Warszawy trochę ponad 2,5 godziny, by na miejscu zastać chmury i deszcz. Ale to akurat nie przeszkadzało nam aż tak bardzo - zahartowaliśmy się w śnieżnych wędrówkach po górach minionej zimy :)


Widok ze wzgórza Trzech Krzyży
 Wdrapaliśmy się na wzgórze Trzech Krzyży - wstęp jest płatny 2 zł, jednak dopiero płaci się "na mecie" - droga na wzniesienie może zasapać. Widok jednak jest wart tej mini wspinaczki. Uwaga! Z wózkiem tam nie wjedziecie.

Następnie udaliśmy się do ruin zamku. Wstęp - 5 zł, dzieci do 7go roku życia wchodzą za darmo. Pozostałości zamku są imponujące, ale ciekawa jest też ekspozycja "w lochach", jak określił to Kuba. Znajduje się tam kilka artefaktów z wykopalisk, ceramika, broń, ale również replika XIII wiecznego cotte (ubiór damski - nie mogłam się powstrzymać, aby dłużej nie rzucić okiem), a także plansze z komiksem przedstawiającym legendę zamku i opowiadającym historię miłości króla Kazimierza i prostej Żydówki.






Z ruin zamku udaliśmy się do oddalonej o kilkadziesiąt metrów baszty - wejście na nią jest strome, należy uważać! Jednak na szczycie można dowiedzieć się, jak wyglądało porozumiewanie się chorągwiami, a przede wszystkim popodziwiać przepiękny Kazimierz Dolny i zamek z naprawdę sporej wysokości.




Widok z baszty.

Po wspinaczkach udaliśmy się na rynek. Dotychczas nie wiedziałam, że symbolem Kazimierza jest kogut upieczony z ciasta nieco przypominającego chałkę, ale mniej słodkiego. Oczywiście pożarliśmy takiego ;] kupiliśmy sobie pamiątkowy magnes na lodówkę (mamy taki zwyczaj, że z każdej podróży do nowego miejsca przywozimy sobie magnes) i poszliśmy nad Wisłę, gdyż lada chwila mieliśmy udać się do oddalonego o kilka kilometrów Męćmierza - najpiękniejszej wsi na jakiej w życiu byłam.





W Męćmierzu świętowaliśmy urodzinki Nikosia i Bruneczka - było bardzo wesoło, rockowo (dzieciaczki skakały do klasyków jak AC/DC), pysznie. Dawno nie miałam okazji być na czyimkolwiek tak dużym zjeździe rodziny i przyjaciół, tym milej, że moje szefostwo pomyślało i o nas :) Jako przybrana ciocia chłopaczków nie mogłam się nie zjawić! :D

Ja, Bruno i Mama Rockowa! :D

Po zjedzeniu kilogramów pyszności i noclegu poszliśmy zwiedzić wioskę - poniżej macie widok na Wisłę ze wzgórza zwanego Albrechtówka. Raj dla wszystkich kochających naturę. Sama wieś ma jeszcze atrakcję w postaci wiatraku i zabudowy głównie złożonej z chatek z początków XX wieku. 


Widok z Albrechtówki

 Przed powrotem do Warszawy zahaczyliśmy jeszcze o zamek w Janowcu, do którego należało przeprawić się promem. Świetna atrakcja! ;)


Z Bruneczkiem robiliśmy statkom "pa pa"


Ramoneskowy Skład Chłopakowy!

Ruiny w Janowcu były jeszcze bardziej okazałe, niż te w Kazimierzu - uwielbiam zamki, a tak niewiele ich widziałam... Sam zamek jest późniejszy niż ten pierwszy, był przebudowywany na przestrzeni wieków. W jednej z sal można zobaczyć makiety z rekonstrukcjami pierwotnych wersji, obrazy, a również znaleziska archeologiczne. Dziedziniec jest przepiękny, co widać na zdjęciach niżej. Przy zamku działają rekonstruktorzy, którzy w tę majówkę przygotowali program "Majówka z Kmicicem", o czym opowiada krótki filmik wklejony pod fotkami.







Kaś mistrzyni głupich min :O








Lubimy historię i wiedząc, że Kubę również interesują zamki, walki na szable i piękne widoki, uznaliśmy tę majówkę za bardzo udaną. Wydaje mi się, że "program" wypadu, który stworzyło samo miejsce okazał się atrakcyjny dla chłopca w jego wieku. Nikoś i Brunek również byli zainteresowani lycezami i konikami :) No a my odpoczęliśmy jak nigdzie dotąd.


Co polecicie nam na następny raz? Gdzie jest równie dużo historii, co natury? Może macie obok siebie jakieś urocze miejsce? Piszcie w komentarzach - sprawdzimy, a może i przyjedziemy!



Komentarze

  1. Piękne miasto, miałam okazję zwiedzać :) Widać, że bawiliście się świetnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Może więcej tam natury niż historii lecz polecam arboretum w Kórniku niedaleko
    Poznania. Odrestaurowany zamek, który można zwiedzać plus stary, ogromny, przepiękny park. Zwłaszcza wiosną. Warto także zobaczyć zamek krzyżtopór, wieki tam nie byłam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakby się zdublowało to przepraszam, za skomplikowana technologia dla mnie :(.

    Dużo natury i historii (z naciskiem na naturę) można znaleźć w Arboretum Kórnickim (niedaleko Poznania). Miejsce nie jest popularne, tłumów się nie uświadczy, jednak jest rewelacyjne na jednodniowy wyjazd. Ogromny, stary, przepiękny park (zwłaszcza wiosną gdy trafi się na czas kwitnienia roślin) oraz odrestaurowany zameczek.

    Warto także odwiedzić historyczne miasta - z tak oczywistych jak Wrocław, Gdańsk, Poznań z Gnieznem to jest jeszcze sporo mniejszych jak Toruń (aż dwa zamki! chociaż jeden ciężej dostępny, warto trafić na okres, gdy swoje zdolności prezentują rycerze), Chełmno, Zamość (nie byłam, lecz muszę się kiedyś ruszyć - historia tego miasta zachęca).

    Warto odwiedzić także zamki - oblegany Malbork, Ogrodzieniec, Krzyżtopór.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Podobał Ci się ten wpis? Zostaw ślad - skomentuj, udostępnij, bardzo mi to pomoże w rozwoju bloga!

Chcesz więcej? Archiwum jest Twoje! Zajrzyj do zakładek i dowiedz się, jaka jest misja MwG! \m/

Popularne posty