Wrażliwe dzieci mają gorzej.


Odkąd tylko Jakub zaczął kontaktować się ze światem inaczej niż poprzez płacz, wiedziałam, że to małe stworzenie ma w sobie niezwykłe pokłady empatii. Dar i przekleństwo jednocześnie.

Na początku płakał, kiedy słyszał płacz innego dziecka. Bo myślał, że się dzieje mu krzywda. Wzruszał się oglądając Kubusia Puchatka, bo w tej bajce zawsze ktoś "odchodzi" i następnie wraca do przyjaciół. 
Później przychodziły inne kwestie. Przepuszczanie dziewczynek na zjeżdżalni, ustępowanie innym dzieciom, co zaczynało być wykorzystane przeciwko Kubie, ale cóż... Taki był, ale i też tak go wychowałam. 


Chciałam, by mój syn miał dobre serce. Po prostu. Był wrażliwy na krzywdę innych, nie rozpoczynał żadnych konfliktów, nie dyskryminował, starał się traktować wszystkich równo. Chciałam mieć dobrze wychowane dziecko. I mam czego chciałam. I zaczynam tego żałować.

Kuba, kiedy sytuacja ma znamiona oficjalnej, zmienia się w chłopca ĄĘ - "proszę, przepraszam, czy mógłbym..., dziękuję bardzo". Mój Większy Przystojny kiedyś stwierdził nawet, że mam nienaturalnie kulturalne dziecko (w porównaniu z innymi w tym wieku). O co zatem mi chodzi, skoro powinno mnie to cieszyć?

O to, że poprzez swoją "inność", ustępliwość i empatię, Kuba ma utrudnione relacje z rówieśnikami. Zwłaszcza z tymi przodującymi, którzy zamiast przepuścić koleżankę na zjeżdżalni, pchają się jako pierwsi. Moje dziecko automatycznie się wycofuje - nie chce (zgodnie z moją nauką) popadać w konflikty. Przez to, że się nie buntuje, traktowany jest jako słabszy i młodszy, niż jest w rzeczywistości. 

Pewnie pomyślicie, że kreuję tutaj syna na jakiś bezbronny ideał. Nie, on swoje za uszami ma, strzela fochy i awanturuje się, ale ogólnie jest... mega wrażliwcem. Zastanawiam się, czy słusznie wychowywałam go na kulturalnego chłopca - może gdyby raz czy drugi przywalił nielubianemu koledze w zęby, to byłoby mu łatwiej? Obawiam się, jak sobie poradzi w dorosłym życiu, jeżeli nic go "nie zepsuje". Współczesny świat nie jest dla wrażliwych ludzi bezpieczny. Trzeba twardo walczyć o swoje. A nie chcę, żeby empatia mojego dziecka została wykorzystana przez egoizm innych, jak to było w moim przypadku...

W zeszłą sobotę, kiedy o poranku dowiedzieliśmy się o zamachach we Francji, Jakub przeprosił, że kiedyś narysował rysunek, na którym jest dużo dynamitu i bomb. Podpatrzył to w grach komputerowych, jednak zrobiło mu się wstyd i pogniótł ów obrazek. Okazał w ten sposób żal z powodu tamtej tragedii. Ja w jego wieku pewnie nie zrozumiałabym całego tego zdarzenia tak głęboko, jak on.

Do czego zmierzam? Do tego, że czasami mam wątpliwości. Czy wspierać wrażliwą naturę dziecka, czy raczej zachęcać go do zmiany w "małego twardziela". Nie wiem, co ostatecznie wyjdzie mu na dobre. Boję się konsekwencji pomyłki. Skłaniam się jednak ku pielęgnowaniu w nim jego własnej osobowości... Co Wy byście zrobili? Macie w domu takiego delikatnego kilkulatka?


Komentarze

  1. Hmm, pamiętam że jak byłem młodszy zachowywałem się dość podobnie. Moja mama nie czekała i znalazła jakieś zajęcie, które mnie "utwardzi". Wiedziała, że lubiłem komiksy, Gwiezdne Wojny i podobne takie, dlatego starannie poszukała dla mnie sekcji karate. Chodziłem na zajęcia przez 3 lata, czyli do momentu jak miałem 10 lat. I z perspektywy czasu wiem, że dużo mi to dało. Prowadzący zajęcia był nauczycielem wfu, więc podejście miał do dzieci odpowiednie, choć nie stało to na przeszkodzie by dać nam karne ćwiczenia, kiedy nie słuchaliśmy jego poleceń. Robienie pompek kształtuje ciało i ducha, gwarantuję :D Oczywiście oprócz nauki walki było też przygotowanie do niej, czyli należy jej unikać i bronić się w ostateczności itd. Ogólnie sądzę, że trzeba się dobrze rozgarnąć w sekcjach, a efekty będą rychłe. Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że gdzieś trzeba szukac złotego środka. Słusznie zauważyłaś, że uczenie dziecka "kultury wyższej" czyni z niego ofiarę silniejszych. To niestety tak też działa w życiu dorosłym. Nieraz widzę ą ę dorosłych ludzi, którzy zamiast reagować na przemoc, kładą uszy po sobie i udają, że nie widzą. Nie potrafią się bronić przez troglodytami, nie potrafią bronić nawet własnych dzieci... Dlatego jestem "wyrodną matką", gdy nie strofuję mego dziecka za to, że ugryzła koleżankę za próbę zabrania jej zabawki. Nie mówię, by oddała swoje zabawki innemu dziecku tylko dlatego, że inne je chce. Niech inni widzą, że jest silna i nie da sobie w kaszę dmuchać. Co nie znaczy, że nie reaguję w ogóle, ale wiem, że dzieci czasem muszą sobie przywalić pięściami, by pięć minut później w zupełnej zgodzie się bawić. Przemoc w życiu dorosłym ma inne przyczyny niż w świecie dzieci, warto o tym pamiętać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zwykłam komentować wpisów na blogach, być może nie znam się na wychowaniu dzieci, jednak ośmielę się podzielić moim zdaniem.

    Bardzo dobrze, że wychowujesz w ten sposób swojego syna. Ludzi kulturalnych, empatycznych lub po prostu dobrze wychowanych zaczyna brakować w społeczeństwie, króluje chamstwo i agresja. Niestety, jak ktoś mądry powiedział - mając dobre serce trzeba mieć także twardy tyłek, w przeciwnym wypadku będzie się jedynie cierpieć. Taka osoba jest idealną ofiarą zwłaszcza, jeśli jest płci męskiej. Jednak wcale nie musi się tak skończyć. Miałam okazję poznać dorosłych już mężczyzn, którzy mimo idealnego wychowania i wysokiej kultury osobistej nie dali sobie wejść innym na głowę, nie dali sobą pomiatać i nie dali się wykorzystywać. Wydaje mi się, że kluczem jest pewność siebie oraz asertywność. Trzeba znać konsekwencje swoich czynów, być na nie gotowym oraz umieć sobie z nimi poradzić. Trzeba umieć je znieść. Zgadzam się z kolegą wyżej - nauka sztuk walki może przynieść bardzo dobre rezultaty. Nie chodzi już o samą walkę (chociaż ona także może się przydać) lecz o odpowiednią postawę, którą dobre szkoły potrafią zaszczepić u swoich wychowanków. Może być to idealną przeciwwagą do empatii oraz dobroci.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na Twoim miejscu udałabym się po poradę do jakiegoś doświadczonego psychologa / pedagoga (ale nie szkolnego, tylko profesjonalnego :P ) i zapytała, co robić, by Kuba nie stracił wyjątkowej wrażliwości i kultury, a jednocześnie nauczył się bronić przed innymi dziećmi i złymi ludźmi. Jak pójdzie do IV klasy, a potem do gimnazjum, będzie musiał się jakoś bronić - tam panuje prawo pięści, wygrywa ten, kto jest bardziej brutalny i siłą fizyczną lub ogólną agresją domaga się swojego. Jeśli Kuba nie nauczy się teraz, jak radzić sobie z takimi brutalami, w gimnazjum może stać się ich ofiarą, a to (jeszcze przy takiej wrażliwości) byłoby dla niego bardzo złe...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Podobał Ci się ten wpis? Zostaw ślad - skomentuj, udostępnij, bardzo mi to pomoże w rozwoju bloga!

Chcesz więcej? Archiwum jest Twoje! Zajrzyj do zakładek i dowiedz się, jaka jest misja MwG! \m/

Popularne posty