Dzieci są okrutne.


Ale nie nasze! Ależ skąd! Nasze są niewinnymi aniołkami, to tylko wychowawczyni coś wymyśla, a inne matki chowają sobie płaczliwych maminsynków. To dobrze, że przoduje, że się nie daje. Bije? Pluje? Wyzywa? Moje dziecko? Ja je znam, ono by nigdy...

Dzieci są okrutne.
Może nie są. Bywają. 


dziecko.wieszjak.polki.pl




I jakkolwiek trudno nam, rodzicom, się z tym pogodzić, taka jest prawda. Każdy rodzic zna z otoczenia swojego dziecka takiego łobuza, który chce rządzić. I póki jest mały/mała, tłumaczymy to sobie wiekiem, rozbrykaniem... Jednak brak wczesnej reakcji, choćby i zwrócenia uwagi, jest czymś złym. Już wtedy należy jasno określić zasady współpracy w grupie. Jeżeli zostawimy to na później, może być za późno.


10 latek/latka nie przyzna się rodzicom, że jest gnębiony/a. Nikomu nie powie, a rodzicom to już w szczególności. To my musimy obserwować i od malucha budować taką relację, żeby później w dość trudnym wieku nie uznawało proszenia rodziców o pomoc jako dziecinadę.

Po co to piszę? Bo miałam przesrane w SP. Baaardzo chciałam być lubiana i popularna, jak to bywa z dziewczynkami w amerykańskich filmach, ale nie byłam. Byłam be, bo kto by się zadawał z kujonem (którym nigdy nie byłam), prymuską i w ogóle? A niby dlaczego ona ma mieć aż 7 szóstek i 4 piątki na świadectwie, podlizuje się nauczycielkom, to ma, po znajomości. Trzeba uprzykrzyć życie. Trzeba otwierać na oścież drzwi kabiny toaletowej, kiedy korzysta, zabierać jej plecak i kopać po korytarzu... I to jeszcze jaki obciachowy plecak! Jezu, a jaką ma czapkę obciachową! Zabierzemy jej i porzucamy po drodze? Trzeba napluć w twarz, nie pozwolić wyjść ze szkoły, nie przepuszczać w drzwiach. Ha ha ha, w czwartej klasie i stanik nosi, ale siara! Trzeba powiedzieć wszystkim chłopakom, bo pewnie okres też już ma! Albo rozpowiedzmy, że ukradła łańcuszek! Albo, że wymalowała na bloku wyzwiska na dziewczyny z innej klasy. Nastawmy wszystkich przeciwko, to ciekawe, czy będzie taka mądra. Jak będziemy się przebierać na WF, to schowamy jej ciuchy. Poprzedrzeźniamy trochę jak śmiesznie podskakuje serwując piłkę, przecież jest taka mała! Albo ej, damy jej spokój, bo jutro sprawdzian i jeszcze nie da ściągnąć... 

Mnie było przykro, ale przecież nikomu dorosłemu nie powiedziałam. Czasem nawet odpyskowałam, ale cóż, później musiałam biegiem zasuwać do domu, żeby nie zostać np oblana wodą. Skończyło się wraz z rozdzieleniem klasy w gimnazjum. Nic nie mówiłam, bo wiedziałam, że będę miała później przesrane. To był błąd. Błędem było też, że nikt w tamtych czasach nie poruszał tematu przemocy psychicznej w szkołach. A było jej sporo. 

Notka powstała z myślą, żeby żadne dziecko nie musiało przechodzić podobnego upokarzania. Nie każde sobie z tym poradzi. W Polsce dość było przypadków samobójstw z tego powodu. Ja się zahartowałam i rozpyskowałam, ale nie każdy będzie w stanie.

Zwracajcie uwagę na to, czy Waszemu dziecku nie dzieje się krzywda. Ale też na to, czy przypadkiem to Wasze dziecko nie znalazło sobie obiektu do żartów w postaci bardziej wycofanego kolegi czy koleżanki z klasy. Bo tak być nie może.

Jest szansa, że to przeczytasz. Ty, z powyżej wspomnianych sytuacji.
Teraz sama jesteś mamą, masz córkę. Pamiętaj, Karma wraca.
Chociaż wcale Ci tego nie życzę.
I nie mam do Ciebie żalu.



Wpis ten został uhonorowany trzecim miejscem w zestawieniu "Blogowy czwartek" portalu Mądrzy Rodzice. Dziękuję!
http://madrzy-rodzice.pl/2015/04/blogowyczwartek-09-04-2015/

Komentarze

  1. swięta racja, dzieci bywają wredne! i skąd to biorą? prtzeciez same z sioebie nie reagują nienawiscią na inność...
    sama byłam gnębiona, i widziałam wiele takich dzieci. Ja, bo byłam duża, silna, bo zdolna, mądra, lepiej sie uczyłam, bo coś tam. Bo w * klasie jeszcze nie nosiłam stanika. Kazdy pretekst ejst dobry, a nie każdy ma siłę, konstrukcję odpowiednią do tego, żeby wszystko poustawiać, walczyć o swoje, dać radę.
    fajnie miec wsparcie w rodzicach, i chyba wlasnie to daje siłę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja tez byłam z tych "przeklętych"......tylko dlatego że miałam trądzik okropny ciężki do leczenia oporny na leki i byłam jedną z nastolatek które przechodzą go gorzej ciężej zmiany patologiczne i pozostawiły blizny na twarzy na całe życie. srednią miałam jedną z lepszych ale było parę osób z samymi 6 i były lubiane. najśmieszneijsze było to ze właśnie od nich wysłuchiwałam że jeste, - cghoć były lepsze ode mnie zaś o tych co gorzej się uczyli wysłuchiwałam że jestem tępa. w tych czasach byłam chorobliwie nieśmiała i nie umiałam się bronić co wykorzystywali jeszcze bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie z kolei część nauczycieli potrafiła zniechęcić człowieka do wszystkiego. Kategoryzowali dzieci, na te lepsze i gorsze, na biedne i mających rodziców z zasobnym portfelem, z uwagi na nazwisko .... bo to jest ta od tych ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Wierzę w karmę i wierzę że wszystkich ona spotyka w odpowiednim czasie i miejscu. Na szczęście karma ma też potężną pozytywną moc i wierzę że czynienie dobra i drobne codzienne uprzejmości punktuje :) Ja też nie najlepiej szkołę wspominam chociaż nie miałam tak paskudnie jak ty, jest to częste zjawisko znęcania się nad każdą "inną" i "niepasującą" do ogólnego obrazka osobą. Boje się teraz o moje dzieci, mam czas ale i tak się boje. Na pewno będę czujna i jak to moja mam mówiła "nogi z dupy powyrywam" jak ktoś się będzie nad moimi dziećmi znęcał.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Najważniejsze to rozmawiać z naszymi dziećmi i na prawdę ich słuchać i nie bagatelizować tego co do nas mówią.

    OdpowiedzUsuń
  6. Też miałam doświadczenia ze szkoły podstawowej, bo nie dość, że stanem majątkowym odbiegałam od większości uczniów, to byłam zaliczana do klasowych kujonów i w dodatku przyjaźniłam się z klasową grubaską. A do tego byłam strasznie zakompleksiona (a powody miałam). Ot, taka kompilacja. ;D Nie skarżyłam się nigdy, choć jak wróciłam z podbitym okiem, to rodzice zażądali wyjaśnień, a gdy starszy brat wdał się w bójkę z tego powodu, to drugi miał się z czego rodzicom tłumaczyć. :P Było ciężko, nawet najbardziej szalone wybryki (niczym u gwiazdy rocka) nie przyniosły mi aprobaty klasy (choć akurat może to i lepiej) i naprawdę nie chciałabym, żeby moje dziecko było ani w tej grupie, nad którą się znęcają, ani w tej znęcającej się. Chociaż muszę przyznać, że takiej szkole przetrwania przynajmniej zawdzięczam cięty język i zamiłowanie do sarkazmu, które w późniejszym czasie pomogły mi nawiązać wiele ważnych dla mnie znajomości.

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja córka bardzo dużo mi mówi...cieszę się z tego bardzo, choć czasami mam ochotę powiedzieć jej zeby zamilkła :) ale przynajmniej wiem, co sie dzieje u niej w szkole...i mogę w porę zareagować:)
    świetnie piszesz! zostaję!
    zapraszam do mnie:
    http://wezowypamietnik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Podobał Ci się ten wpis? Zostaw ślad - skomentuj, udostępnij, bardzo mi to pomoże w rozwoju bloga!

Chcesz więcej? Archiwum jest Twoje! Zajrzyj do zakładek i dowiedz się, jaka jest misja MwG! \m/

Popularne posty