O Matko-blogerko, to już setny post!


Naskrobałam tu dla Was i siebie już 100 postów. Zaplanowanych mam co najmniej 20 tematów do poruszenia, a i tak zawsze coś wyskakuje nowego. Ciekawa jestem, czy dopadnie mnie zmęczenie materiału, wypisanie, jakie spotyka niektóre osoby z blogosfery... Nie chcę tego, mam nadzieję, że nigdy mnie to nie trafi.

Spotykam się z wieloma negatywnymi opiniami o "instytucji", jaką są blogerki - że puste, że głupie, że wszystko zrobią dla darmowych próbek. No i nie sposób się z tym nie zgodzić, gdyż naprawdę wiele dziewcząt prowadzi swoje blogi w takim właśnie celu. Ale nie wolno wrzucać wszystkich do jednego worka! 

Co mi daje blogowanie? Przede wszystkim poznaję masę ciekawych osobistości, o istnieniu których nie wiedziałabym, gdyby nie blog. Naprawdę mam szczęście do ludzi, gdyż niemal wszyscy, których obserwuję to ciekawe osoby o głębokim wnętrzu, inteligentne, pełne pasji. Osoby, które naprawdę mają coś do powiedzenia, do pokazania światu. 

Mnie naprawdę nie zależy na liczbie odsłon, chociaż cieszę się bardzo, kiedy licznik pokazuje kolejne 10 tysięcy. Nie ważne ilu docelowo będę miała followersów - jeżeli choć jedna osoba będzie chciała czytać to, co piszę, będę pisać. Przede wszystkim robię to też dla siebie, udowadniam sobie, że to był dobry pomysł - sprawdzić, czy naprawdę jestem jedyną glaniastą matką w tym kraju, czy tych nieugłaskanych przez konwenanse jest więcej :)

Dostałam ostatnio komentarz (Anonimowy, jakże by inaczej), w którym zarzucano mi prowadzenie bloga dla zysku, jakim były koszulki dla mojego dziecka. Ubawiłam się, nie powiem, ale ustosunkuję się oficjalnie do owych słów, nie będę się bawić w pokrętne dyskusje w komentarzach. Tak, dostałam do testów koszulki dla dziecka, no i co z tego? Podobnie jak wcześniej dostałam torbę, książeczki i płyty z bajeczkami. No i co z tego? Czy ja to dalej sprzedaję, zarabiam na tym? Nie. Część z rzeczy zatrzymuję dla synka, inne przeznaczam na rozdania. Nie rozumiem zatem śmiesznego argumentu "też bym sobie mogła pisać i dostawać rzeczy na friko". A czy ktoś broni! Pisz! Tylko czy takie do końca za friko?

Hm... Blogowanie to dość czasochłonne zajęcie. Przygotowanie notki trwa w zależności - od pół godziny, do czasem nawet trzech. Mogłabym ten czas poświęcić na sen (piszę najczęściej nocami, następnie programuję publikację na daną godzinę). Mnie sprawia to przyjemność, piszę dla samego faktu "rozmowy" z Wami. Nie wypisuję maili do różnych firm z żebraczymi prośbami o produkty, rabaciki i inne pierdoły. Nie. Zawsze to fajowe firmy zgłaszają się do mnie, a wiedzieć musicie, że przyjmuję średnio 1/3 propozycji.

Jeżeli naprawdę kogoś boli fakt, że moje dziecko ma nową DVD z bajkami, bądź koszulkę - to wyłącznie jego problem - zwłaszcza, że każda współpraca zawiera w sobie elementy konkursowo-rozdaniowe, na których każdy może skorzystać. Nie obchodzi mnie szczerze fakt, że ktoś wypomina coś mojemu dziecku... Zobaczcie, na jak niskim poziomie trzeba być, aby napisać coś takiego :)

Na moim blogu nie widzicie reklam - a mogłabym zarabiać na waszym klikaniu na nie. Póki co nie jestem na to zdecydowana, chociaż radzą mi to wszyscy z Was, z którymi się w jakiś sposób bliżej poznałam za sprawą MwG, a którzy znają moją sytuację. Nie wykluczam tego, że w przyszłości zdecyduję się na jakąś blogową formę zarobku, ale jeszcze nie teraz ;)

No, to się zła, podstępna i chciwa Ragana wypisała.
A teraz idę przeczytać dziecku książeczkę ;)


  
Zdjęcie stare, ale tak zazwyczaj wyglądam(y) przed komputerem :D

Komentarze

  1. "Blogowanie to dość czasochłonne zajęcie. Przygotowanie notki trwa w zależności - od pół godziny, do czasem nawet trzech" O nie, takie trzy- lub nawet pięciogodzinne posty to mordercy! D: Ale z drugiej strony jaka potem jest satysfakcja, gdy się taki post napisze, okaże się fajny i jeszcze znajduje się pod nim komentarze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Relacje z Balu Listopadowego na Czarownicowe Przedpiekle pisałam dwie noce... jakieś 7 godzin łącznie :P

      Usuń
  2. pisz jesteś zajebista poza tym twój blog.... o alternatywnych rodzicach pokazał mi że nie jestem na świecie sama;))))

    a te darmowe próbki..... może komuś żal było. i zazdrościł ci bo sam nie wiedział jak zdobyć takie coś;)))) sama chciałąbym wiedzieć jak można zdobyć jakieś darmowe próbki albo gadżet albo coś;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa :)
      No pewnie, że to była zazdrość, ale przynajmniej się pośmiałam xD

      Usuń
  3. Gratuluję setki, czekam na kolejną, bo odwalasz tu kawał dobrej roboty i jesteś jedną z moich ulubionych blogerek, wygrywając zdecydowanie z niektórymi uważanymi za tytanów parentingu. :) Podoba mi się Twój styl pisania, poglądy często zbieżne z moimi (ale i sposób wyrażania poglądów oraz dyskusji z tymi, którzy mają inne). No i uwielbiam tą pasję w Tobie i to, że przy matkach takich jak Ty nie czuję się jak jakiś odmieniec. który ma "czelność" godzić rolę matki z rolą kobiety (z korzyściami dla mamy i dziecka), zamiast z chwilą porodu wymienić mózg na bio-budyń dostosowany dla dzieci i wyznawać niczym członek sekty jedyną-słuszną-drogę: "poświęcenie dla dziecka jedynym słusznym macierzyństwem". Jesteś jedną z tych, dzięki którym utwierdzam się w przekonaniu, że nie jesteśmy złymi matkami, wręcz przeciwnie - jesteśmy świetnymi matkami i super przykładem dla dziecka, aby wyrosło na szczęśliwego człowieka z pasjami, a nie szarego, smutnego męczennika. Super, że jesteś. :)

    PS. Swoją drogą ludzie zawsze innym zaglądają w portfel i wszystko wiedzą najlepiej. Nigdy jeszcze nie dostałam nic do testowania za to, że prowadzę bloga - zawsze albo kupiłam, albo dostałam, bo jestem zarejestrowana w kilku agencjach marketingu rekomendacji (tam nie ma większego znaczenia posiadanie bloga - kuzynka nie ma a zalicza połowę więcej testów). Tymczasem co słyszę od znajomych, którzy wiedzą, że bloguję? Że oni tez by chcieli potestować, ale nie sprzedadzą się jak ja za [tu wstaw rodzaj produktu]. A jak im powiesz jak mogą mieć szansę na takie testy, to nie mają czasu, "a zresztą nikt im nie da, bo dają sprzedajnym blogerom". Do śmiechu zostawię Ci jeden pościk o tym zaglądaniu w portfele: http://ja-pasjomatka.blogspot.com/2014/10/ludzie-uwielbiaja-zagladac-do-portfeli.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za tyle miłych słów, wzruszyłam się :)

      Wiesz, ja też nie zamierzałam "wyrabiać sobie marki" i zgarniać za to rzeczy, bo to nie o to chodzi. Piszę od siebie, a to, że niektóre instytucje to doceniają i zależy im, żeby nawiązać współpracę, to dlaczego nie. O tak, zaglądanie do portfela jest ekstra. Tylko w moim znaleziono by kurz :P

      Usuń

Prześlij komentarz

Podobał Ci się ten wpis? Zostaw ślad - skomentuj, udostępnij, bardzo mi to pomoże w rozwoju bloga!

Chcesz więcej? Archiwum jest Twoje! Zajrzyj do zakładek i dowiedz się, jaka jest misja MwG! \m/

Popularne posty