Nie straszcie nami dzieci!!!


Opowiem wam sytuację, która przytrafiła mi się wczoraj rano.

Czekając na moją prywatną szoferkę (Aniu pozdrawiam, bo wiem, że czytasz;)) zauważyłam, że chodniczkiem idzie pani Babcia. Pani Babcia usiłuje - to dobre słowo - prowadzić swoją 1,5 roczną wnuczkę Zuzię, która wybitnie woli chadzać swoim własnym tempem i własną drogą. Stoję po drugiej stronie ulicy. Mam na sobie zwykłą, prostą, długą i oczywiście czarną suknię, oraz torbę z pajęczyną. Żadnego outfitu rodem z Castle Party, żadnego szatana.

Pani Babcia koniecznie chce, żeby mała Zuzia szła tam, gdzie ona chce. Bezradnie patrzy na mnie, uśmiecha się głupkowato, jej wzrok mówi "Nie, ja sobie świetnie radzę, wcale nie ciągnę jej za mocno za rączkę". Zuzia wybitnie NIE CHCE tuptać dalej, chce pooglądać mróweczkę. Co mówi Pani Babcia?

- Chodź Zuziu prędziutko, bo cię ta czarna pani zabierze!

Co robi "czarna pani"? W myślach każe się cieszyć Pani Babci, że stoi po drugiej stronie ulicy. Wścieka się i głośno mówi, że nie życzy sobie straszenia dziecka swoją osobą. Pani Babcia śmieje się "Haha, no wie pani, to taki żart". "Czarna pani" jednak jest osobą wybitnie pozbawiona poczucia humoru w takich sytuacjach. Wybitnie. Twardo żąda, aby taka sytuacja się więcej nie powtórzyła, bo to wstyd, żeby tak się zachowywać w tym wieku. Pani Babcia odchodzi z głupim uśmieszkiem porażki dalej usiłując prowadzić Zuzię. Podjeżdża prywatna szoferka.


Do jasnej ciasnej, ludzie, opanujcie się!!!
Czujecie się lepiej, strasząc swoje dzieci, wnuki? Tylko dlatego, że pani ma czarną sukienkę? Genialna lekcja tolerancji.

Komentarze

  1. Czyżby Pani Babcia zapomniała, że księża również na czarno chodzą ubrani? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mój stały, żelazny argument, o którym zapomniałam w chwili wnerwienia :P

      Usuń
  2. bosh.....mózg mi się normalnie rozpadł na kawałki jak to przeczytałam........poziom babcie totalnie mnie rozwalił.

    miałam kilka podobnych sytuacji. kończyła się to.....ostrą jazdą z mojej astrony i przeprosinami rozmówcy.


    u mnie wszyscy mnie dobrze znają i tolerują. i dobrze wiedzą że uchodzę na nieprzejadane wredne ostre babsko kiedy mu ktoś niechcący czymś się narazi i wiedzą że nie warto mi się narazic. kiedy się na kogoś uwezmę niszczę go w tempie pożaru.

    NIENAWIDZĘ..... ale to szczerze nienawidzę nietoleraNcji i szufladkowania kogoś po ubiorze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szufladkowanie po ubiorze to jedno, ale ja nie rozumiem straszenia dziecka czymkolwiek i kimkolwiek. I to nie dlatego, że jak idę "normalnie" ubrana (tj. koszulka, spódniczka sandałki, ot - taki casual) i ktoś mówi do dziecka "bo Cię ta obca pani zabierze", to nie wiem, czy to o mnie, czy uważa, że mam "ryj jak niewypał", czy po prostu jestem najbliższą mijającą ich osobą. Wkurza mnie to, bo nie rozumiem budowania relacji z dzieckiem na strachu zamiast na szacunku. Mam przykład w najbliższym otoczeniu - ostatnio ex mojego męża zaczęła wydzwaniać do niego, że sobie nie radzi z ich najmłodszym dzieckiem, bo "on już się mnie nie boi i nie słucha". I chłopak nie słucha już nikogo. Ojca nie, bo matka odcinając dzieciakowi możliwość kontaktu z nim i krytykując jego postawę skutecznie zburzyła ojcowski autorytet. A matki też nie, bo zbudowała swoją relację z dzieckiem właśnie na strachu, a teraz młody ma prawie 15 lat i zwyczajnie już się nie boi.

      Usuń
    2. Obie macie rację. Nie wiem, czy ta kobieta oczekiwała z mojej strony poparcia dla takiego tekstu? "Tak, porwę Cię"? Żal...

      Usuń
    3. ze straszeniem dziecka tekstami typu " bo cię ta pani zabierze" to jest tak samo jak mówienie dziecku kiedy się mija robotnika budowlanego lub sprzątaczkę sprzątającą na osiedlu że " jak nie będziesz się uczył to skończysz tak jak tak pani/ten pan" a byłam świadkiem kilku takich sytuacji. to jest dopiero żenujące i krzywdzące te osoby. takie prace też ktoś musi wykonywac

      Usuń
  3. "Starego psa sluzyc nie nauczysz". Nistety, Ci ludzie sa z innej przestrzeni czasowej i wiekszosc z nich bedzie podchodzila do zycia tak, jak ich wychowano/jak wpojono (choc kosciol tez robi swoje...). Wiem,ze zcasem ciezko nie przejmowac sie, ale..daj spokoj, szkoda nerwow.
    Wczoraj bylam na dzialce znajomego. Byli tam tez jego rodzice, ok 60 l. Kolezanka akurat czytala autobiografie M.Mansona "Trudna droga z piekla" i zobaczylam,ze Mama kolegi zainteresowala sie ksiazko "Ocho!" pomyslalam " Zaraz beda lecialy komentarze". Ku mojemu zdziwieniu powiedziala,ze bardzo ja interesuja takie kontrowersyjne persony,i ze chetnie by o nim poczytala. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. miałam raz, może troszeczkę inną sytuację, stałam na przystanku z koleżanką, na czarno ubrane, długa spódnica itp, podchodzi pani z dzieckiem, dziewczynka przygląda się nam z zaciekawieniem i pyta mamę: "a kto tam stoi?" na co mama odpowiada: "no ja ci bym powiedziała kto tam stoi ale nie będę używała wulgarnych słów" tak, chciała nas wyzwać od dziwek, taki poziom rodzice potrafią reprezentować :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie straszono starą babą lub dziadem z worem. Nie działało ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ludzie w ogóle potrafią nie mieć pomyślunku ;/ Nie umieją postawić się na miejscu "Czarnej Pani", że może to źle odebrać. Ludzie i ich egocentryzm...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Podobał Ci się ten wpis? Zostaw ślad - skomentuj, udostępnij, bardzo mi to pomoże w rozwoju bloga!

Chcesz więcej? Archiwum jest Twoje! Zajrzyj do zakładek i dowiedz się, jaka jest misja MwG! \m/

Popularne posty