Wróżka Zębuszka - czyli czary-mary ząbek był i zęba nie ma ;)


Temat ząbków pojawia się dość często na blogach parentingowych. Z przerażeniem stwierdzam, że rodzice (tak, rodzice!) zaniedbują higienę jamy ustnej swoich dzieci, a sami odwiedzają stomatologa od wielkiego dzwonu (lub wcale, takie przypadki też znam) i dzieci nie mają skąd brać przykładu. Najgłupszą wymówką jest strach przed dentystą. Tak, dla mnie to głupia, żałosna wymówka. 
Nie będę pisała tu o konieczności dbania o buzię od pierwszych dni życia, o przecieranie choćby czysta wodą i gazikiem nawiniętą na palec. O niedopuszczanie, by dziecko zasypiało z butelką. O tym, że NIE WOLNO dosładzać dzieciom napojów, bo to każda z mam doskonale wie.

Swoją pierwszą wizytę u dentysty pamiętam doskonale - popsuły mi się ostatnie mleczaki (miałam 3-4 lata) i należało je zaplombować. Był ze mną tata, trzymał mnie na kolanach na fotelu. Nie pamiętam bólu, wiercenia, pamiętam uśmiechniętą panią i fakt, że za dzielność dostałam swoje ukochane figurki dinozaurów, tak szalenie popularne w latach 90tych. Może to sprawiło, że nie boję się chodzić do dentysty. Nie sprawia mi to przyjemności, ale żeby się bać? Bądźmy dorośli. Do ortopedy też nie pójdziecie, ze złamaną nogą, bo będzie bolało?

Planowałam z synkiem wizytę adaptacyjną - w niektórych gabinetach są one przeprowadzane. Maluch może pooglądać narzędzia, poleczyć ząbki pluszakowi, pobawić się. Niestety nie zdążyłam zabrać synka na taką wizytę, gdyż... w ząbku pojawił się "robaczek", który bolał dość uciążliwie i należało iść z konkretnym zamiarem leczenia ząbka. Teraz powinnam wylać swoje frustracje na refundowane usługi dentystyczne, na opatrunki wypadające po tygodniu, na panią stomatolog, która nie oczyści ząbka, bo nie chce, żeby malutki pacjent krzyczał i przeszkadzał innym na poczekalni. Powinnam, ale tego nie zrobię, bo jestem osobą kulturalną. Mój maleńki synek rozumiał, że trzeba będzie powiercić, że to może boleć, ale nie bardziej, niż boli teraz. Zrozumiał, że to dla jego dobra, że mnie też przykro, iż cierpi. Trafiliśmy na panią stomatolog dziecięcą - warto szukać specjalistów, tacy też przyjmują na NFZ - która nie dość, że porządnie wywierciła, to jeszcze miała swoje sztuczki na małego marudę. I dało się? Dało.

Od tego czasu jeszcze bardziej pilnuję, by moje dziecko porządnie szorowało ząbki. Jakuba czasem denerwuje moje zrzędzenie, ale rozumie, że to dla jego dobra. Ważny jest nie tylko dobór szczoteczki (a wcześniej innych sprzętów, takich jak nakładki na palec czyszczące dziąsełka, "szczoteczki" masujące, itp.), ale i zaprezentowanie do czego służy nić dentystyczna, wytłumaczenie, że płyn do płukania ust jest równie ważny co pasta. 

Z pomocą w edukacji dentystycznej przyszła mi kampania "Czyste ząbki z Aquafresh". Nie, nie dostaję profitów za reklamę, polecam z własnej woli. Pobrałam Jakubowi aplikację, myje z nią ząbki równo 2 minuty w rytm sympatycznej piosenki tematycznej. Wcześniej jest instrukcja prawidłowego szczotkowania. Maluch za każde umycie dostaje gwiazdki, które może przeznaczyć na ubranko dla swojego ludzika. Metoda zachęcająca jest prosta jak budowa kija od szczotki, ale niezwykle skuteczna. 

Niezbędna dla zdrowych ząbków oprócz higieny od pierwszych dni życia, jest także odpowiednia dieta. Pod tym linkiem znajdziecie kilka cennych informacji: http://metromsn.gazeta.pl/Lifestyle/1,126513,12374133,Prawdy_i_mity_o_wplywie_diety_na_zeby.html

Warto też porozmawiać o tym, że po pewnym czasie ząbki zaczną się ruszać i wypadać. Mój Jakub mógł zaobserwować to zjawisko u starszej przyjaciółki, która chwaliła się co rusz nową przerwą w buzi :) Synka najpierw to przerażało, ale zrozumiał, że to normalne. Kiedy zaczął ruszać się pierwszy ząbek ucieszył się, że dorasta :D Obejrzeliśmy kilka programów edukacyjnych (np. "Dlaczego? Po co? Jak?") poruszających tematykę mleczaków. Pokazałam mu też zdjęcie czaszki małego dziecka, jak wygląda z całym zapasem zębów w szczęce. Nie, nie było to brutalne, turpistyczne, czysta biologia - a Jakuba to szczerze zainteresowało. Aż tu po mniej więcej trzech tygodniach, w dzień dziecka, ząbek wylazł :) 




Praktykujecie instytucję Wróżki Zębuszki? Ja nie mogłam się powstrzymać, żeby nie podmienić ząbka na samochodzik :P Niektórzy rodzice płacą dzieciom za ząbek, inni przechowują je (ząbki, nie dzieci :D) w pudełeczkach na pamiątkę. Ogólnie myślę, że warto podkreślić dziecku, że dorasta i samo to jest wyjątkowe. A teraz cóż... tylko czekać aż wyrośnie pierwszy stały siekacz ;)

Komentarze

  1. Bardzo fajny wpis :)
    My jesteśmy jeszcze na etapie wyrastania ząbków (mamy już 8 :)), ale na pewno będę pilnowała, żeby Antek dbał o swoje ząbki. Ja sama staram się dbać, jak najlepiej, chociaż ciąża i bulimia dały się we znaki, ale regularnie korzystam z usług dentystycznych. Ne pewno trzeba uważać, jakiego dentystę się wybiera. 4 lata temu poszłam z bólem zęba. Reszta była zdrowa. Skończyło się na tym, że "specjalistka",w ciągu miesiąca, wywierciła mi kilkanaście dziur w zębach plombując najgorszą mieszanką. Mało tego, bo poniosło ją jeszcze bardziej i zrobiła mi przerwę między jedynką a dwójką, zarazem brudząc obydwa plombą. Jestem teraz u innego dentysty, który właśnie zajmuje się moją jedynką i dwójka. Naprawił je tak, że nie widać, abym kiedykolwiek miała jakiś mankament na przodzie.
    Trzeba naprawdę uważać, kogo się wybiera.

    I myślę, że z wróżką-zębuszką będzie u nas, jak z Mikołajem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, rewelacyjne podejście :)
    Widać, że jesteś dobrą mamą, starasz się, tłumaczysz dziecku wiele rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas Wróżka Zębuszka już od dawna uszczupla swój portfel ;) Córka wie - wypadł ząb, trzeba go dać do małego woreczka, włożyć pod poduchę i rano będzie piątak ;) (piątaki lądują w skarbonce).
    Co do samych wizyt u dentysty... Już jakiś czas temu zauważyłam u córki ubytek w mleczaku... Pojechałam do dentystki, która niby była ok (nie ma u nas pedodonty). I było ok, do czasu, aż powiedziała, że dziurkę trzeba załatać, a córka na pewno się nie zgodzi, bo to boli (tu już był zonk... jak można takie teksty przy dziecku głosić...), więc od razu schylam się i mówię do córki, że owszem, trochę boli, ale od tego się nie umiera. Na co "wspaniała" pani stomatolog wyskoczyła do mnie z mordą - niech pani dziecku głupot nie opowiada, to boli i to bardzo!!!! Byłam w takim szoku, że nawet nie siliłam się na sensowną odpowiedź, zwinęłam dziecko z fotela i poszłam. Ale dziura została. Okazało się, że 50 metrów od naszego domu przyjmuje miła pani, prywatnie, bo prywatnie, ale trudno, dla dziecka wszystko. Pani bezboleśnie (no prawie) załatała córce 6stkę (okazało się, że już tam się zaczęło, czego wcześniej tamten babsztyl nie widział), na mleczaka wyznaczyła kolejną wizytę. Córka poszła z tatusiem. Uciekła z fotela! Cały czas miała w głowie, że to boli, że się nie da wytrzymać. Tatuś powiedział, że teraz moja kolej. Umówiłam, poszłam. Tu mogłabym opisać całą historię, bo po 4 wizytach nie udało się założyć normalnej plomby (wrastające dziąsło), więc tylko cement i pocieszające słowa, że to tylko mleczak, już oczyszczony, więc nie ma co dziecka męczyć. Córa odetchnęła z ulgą...
    A co do dorosłych... Ja stara baba jestem i mam taką traumę, że dentystów omijam szerokim łukiem... Sorki, ale jak ładnych parę lat temu byłam załatać zęba i mówię, że boli, że znieczulenie, a sadysta do mnie, że co tam boli, nic nie boli i wierci, tak wiercił, że w nerw się wwiercił, ja wyłam, a on miał to w nosie... Ból był porównywalny z porodowym... Od tego czasu dentyści dla mnie nie istnieją, jeśli chodzi o moje zęby (o które dbam i jak widać o dzieci zęby też dbam).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj też ryczałam z bólu na fotelu, jak nigdy. Ale jakoś nie zadało mi to traumy, wrócę, by wyleczyć kolejne ;) (dodam, że bez znieczulenia robiony).
      Z mleczakami to jest tak, ze faktycznie czesciej wkladaja opatrunek, ktory wytruje ząbek. Wiadomo, że tak czy siak wyleci i dentyści niezbyt są chętni do plombowania. Nie wiem tylko, czy to faktycznie jest skuteczne...

      Usuń
    2. Doprecyzuję - u córki nie dało się założyć plomby na mleczaku ze względu na wrośnięte dziąsło (można było je usuwać, ale tu też pani dentystka nie chciała dziecka męczyć). Stąd dwukrotne zakładanie leku (z nadzieją, że dziąsło zejdzie) i na koniec zwykłe cementowanie, żeby nie zostawiać otwartego zęba ;).
      A co do dorosłych... Ja generalnie mam niski próg bólu... I wwiercanie mi się w zęba bez reakcji na moje telepawki i podskoki na fotelu spowodowały to, co spowodowały... Ja będąc z córką, nadrabiałam miną... bo na sam dźwięk wiertła zrobiło mi się słabo, ale nie chcę, żeby córka miała takie podejście jak ja :P

      Usuń
  4. mnie odkąd pamiętam matka zawsze prowadzałą do dentysty na przeglądy i truła bym po każym posiłku myła zęby. i do tej pory myję trzy razy dziennie i chodzę co pół roku na przeglądy i...jestem jej za to wdzięcna. mam zdrowe piękne zebi i dobre nawyki. ze starszym chodzę regularnie na przeglady z młodym zaczną po 2 urodzinkach. czyli za niedługo. myję im zęby odkąd je mają;) i uważam żę higiena zebów powinna się rozpoczać odkad pojawi się pierwszy ząbek. zdrowe zęby to dobra inwestycja na całe życie. odpowoednie dbanie o mleczaki sprawi że te stale bedę w lepszyej kondycji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że mój syn dojdzie do takich samych wniosków po latach :)

      Usuń
  5. Ja sama się panicznie boję dentysty, chodzę, bo wiem, że trzeba wszystko kontrolować, ale wiecznie na pełnym stresie. Na szczęście teraz znalazłam fajną panią stomatolog z rewelacyjną opinią jako pedodonta. Skoro mnie bez problemów obłaskawiła, to i syna nie będę się tam bała zaprowadzić.

    Co do wróżki zębuszki, to mój syn chyba nie będzie miał z nią "spotkania", ponieważ na widok zębów "luzem" i zepsutych zębów (tu już nie tylko luzem) robi mi się cholernie niedobrze. Odpada więc podbieranie ząbka, a tym bardziej kolekcjonowanie, bo mąż mi "tego" nie zrobi. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Na pewno zaciekawiło bardziej, niż przeraziło :)

      Usuń
  7. Co jak co, ale Wróżka Zębuszka zawsze jest skuteczna ;) wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
  8. Wizyty adaptacyjne są świetnym sposobem na przekonanie dzieciaków do dentystów. Ponadto, sztuczka z tabletkami barwiącymi płytkę nazębna zawsze się sprawdza.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Podobał Ci się ten wpis? Zostaw ślad - skomentuj, udostępnij, bardzo mi to pomoże w rozwoju bloga!

Chcesz więcej? Archiwum jest Twoje! Zajrzyj do zakładek i dowiedz się, jaka jest misja MwG! \m/

Popularne posty