Nauka samodzielnego zasypiania metodą 3-5-7


Czy słyszeliście, drodzy rodzice, o tej metodzie nauki samodzielnego zasypiania?


Metoda 3-5-7 polega na stopniowym wydłużaniu czasu nieobecności przy zasypiającym maluszku.
W skrócie:
Po wieczornym rytuale (kąpieli, karmieniu) kładziemy dziecko do łóżeczka. Tłumaczymy, że teraz pora do spania, że jesteśmy obok i że zaraz wrócimy. Niezależnie od tego, czy kwili, czy leży spokojnie, wychodzimy na 3 minuty. Po ich upływie wracamy, uspokajamy dzieciątko (nie wyjmując z łóżeczka) przez dwie minuty, po czym wychodzimy na 5 minut. Wracamy, po dwóch minutach czułości znów wychodzimy na 7 minut. Po tym czasie już nie wydłużamy czasu nieobecności, od tej pory jest to 7 minut, do czasu, aż maluszek zaśnie. 



Ta metoda ma nauczyć dziecko samodzielnego zasypiania, a także rodziców tego, że należy opanować swoje emocje, być konsekwentnym.


Ponoć nauka samodzielnego zasypiania trwa tydzień - do dwóch. Nie potrzebne jest wtedy kołysanie, wożenie w wózku, nocne spacery, przejażdżki samochodem, telewizja... Mój synek jest już na to za duży, ale bywało tak, że kołysałam go w rytmach reggae dość długo. Może, gdybym słyszała o tej metodzie wcześniej, spróbowałabym.


Jestem ciekawa, czy ta metoda faktycznie działa. Czy ktoś z Was ją stosował/stosuje? Jak z efektami?

Komentarze

  1. Ja na szczęście nie musiałam stosować żadnych metod ;) Córka i syn od urodzenia zasypiali sami, bez żadnych cudów ;) Córka od 2 miesiąca w swoim pokoju (spała bez przerw od 20 do 8 rano, albo i dłużej). Syn do 2 lat spał w naszej sypialni, ale też w swoim łóżeczku, też zasypiał zupełnie sam. Po kolacji - do wyrka, papa i śpimy :D Teraz mają wspólny pokój, najczęściej o 19:30 już są w łóżkach. I jaki luksus rano - starsza siostra zawsze brata zajmie, żeby rodzice pospać mogli ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja córka do szczęścia przy zaśnięciu potrzebuje butelki i świętego spokoju. Sama bierze butelkę, kocyk i idzie spać. Zostawiam ją w łóżeczku i wychodzę. Zawsze tak robiłam i odkąd pamiętam przesypia spokojnie całe noce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się do tej metody nie mogę przekonać, bo nie jestem w stanie wytrzymać płaczu mojego dziecka przez pół minuty, a co dopiero trzy i więcej, a synek nie należy do dzieci płaczliwych. Poza tym mam wrażenie, że ta metoda powoduje, że dziecko nie zasypia ze spokojem, a z poczuciem rozżalenia, rezygnacji i smutku, więc nawet jeśli dla rodzica jest wygodna, bo po jakimś czasie osiąga cel, to nie wiem, czy dla dziecka wieczorne pójście spać nie zaczyna kojarzyć się z czymś przykrym. Synek razie wciąż zasypia przy nas i jest wynoszony po zaśnięciu do swojego łóżeczka, gdzie przesypia całą noc. Liczę, że jak będzie starszy, to jakiś przełomowy moment np. "dorosłe" łóżko i nowa pościel pozwolą mu łatwiej przejść do zasypiania samemu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też tak było. Miałam w nosie, że niby dziecko nie powinno spać z rodzicami, bo widzieć, jak dziecko spokojnie śpi to najprzyjemniejszy moment dnia :)

      Usuń
    2. A jak jest na chwilę obecną? Sam dorósł do samodzielnego zasypiania?

      Usuń
    3. Tak, zaśnie bez problemu. Jednak zawsze wieczorem mamy czas na czułości, książeczki, rozmowy - czasem padnie w trakcie, czasem ja robię swoje a synek odwróci się tyłeczkiem i uśnie. Czasem prosi, by go utulić - jakże mogę odmówić :)

      Usuń
    4. No to liczę, że mój też do tego dorośnie i płynnie, bez niepotrzebnej walki dojdziemy do samodzielnego zasypiania. :)

      Usuń
  4. Ciekawa metoda :D Na pewno mniej męcząca niż kołysanie małego w rytmie regge :P

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest teoria a w praktyce jest inaczej...

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze? Nie wytrzymałabym siedmiu minut płaczu dziecka. Co innego, gdy wyjście z pokoju nie dawałoby takich efektów. Ale moje dziecię jakoś wolało moją obecność i bardzo długo usypiało albo podczas noszenia, albo kołysane w wózku. Teraz już na wszystkie metody za późno, dalej nie umie sama zasnąć, trzeba ją pakować do wózka i zasypia na siedząco przed bajką. Lepsze to niż noszenie ponad 12kg wyrywającego się dziecka. Kiedyś z tego wyrośnie, mam nadzieję ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Podobał Ci się ten wpis? Zostaw ślad - skomentuj, udostępnij, bardzo mi to pomoże w rozwoju bloga!

Chcesz więcej? Archiwum jest Twoje! Zajrzyj do zakładek i dowiedz się, jaka jest misja MwG! \m/

Popularne posty