"Niebywałe! Szatanistka kocha swoje dziecko!"


Witajcie!

Przyznaję szczerze – miałam przygotowane kilka notek do przodu – luźnych, zapoznawczych, takich na delikatny początek. Jednak skoro przybywa Was z dnia na dzień, darujemy sobie podchody i ruszamy z wielką pompą!
No, chyba, że ktoś jest wybitnie ciekawy kim są Adminki i chciałby coś w rodzaju notki zapoznawczej :P

Kochani moi, dzisiaj podzielę się z Wami taką średnio fajną historią, jaka mnie spotkała.
Na początku czerwca tego roku, czekałam wraz z synkiem na przystanku PKS. Ubrana jak to ja – po gotycku. Ludzi było dość sporo, usiąść nie było gdzie, przycupnęłam więc z Młodym na krawężniku. Podtuptał do nas dwuletni chłopczyk. Uśmiechał się, pożyczył od mojego synka miecz-zabawkę (wracaliśmy z pikniku średniowiecznego). Spacerował, kręcił się po chodniku. W końcu jego matka zabrała go, posadziła na siłę obok siebie, wyrwała z rączek miecz i oddała mnie z pogardą. Myślę sobie – no ok, może ma gorszy dzień. Jednak owa pani chyba nie została poinformowana o czymś takim, jak bunt dwulatka, gdyż każdy protest malucha wywoływał u niej atak furii. Chłopczyk był grzeczny – ciekawsko spacerował, przecież to logiczne, że nie usiądzie w milczeniu. Im bardziej zwracano jej uwagę, tym bardziej warczała. Po publicznym półgodzinnym wylewaniu swych frustracji na malucha,  owa pani wsiadła w autobus i odjechała. Puentą historii jest zdanie jednej ze statecznych babć, jakie siedziały na przystanku:
„Patrzcie, to nawet Szatanistka na swoje dziecko tak nie wrzeszczy…”

Opadły mi witki. Szczerze. I choć minęło kilka miesięcy, sama nie wiem, jak skomentować tę wypowiedź. Z jednej strony to dobrze, że pewne wątpliwości owej babci wobec „SZatanistycznych mam” się rozwiały, ale dlaczego tak przykrym kosztem jak płacz tego malca.

Mieliście może jakieś bardziej pozytywne możliwości udowodnić nietolerancyjnemu społeczeństwu, że jesteście wspaniałymi rodzicami, nie i nie jest ważne jak wyglądacie?

Komentarze

  1. Na mnie patrzą jak na wybryk natury, dziwią się że dziewczynka jeździ w ciemno fioletowym wózku i jest raczej ubierana na ciemno. "Jak to, dziewczynka nie na różowo?" Niestety ciemnej, nietolerancyjnej masy jest pełno. Osobiście staram się już nie zauważać komentarzy ludzi. Jesteśmy szczęśliwą rodziną i reszta świata średnio nas interesuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja akurat moje dziecko ubieram głównie na różowo, bo tak mi się podoba :D, a wózek ma srebrny - więc mało alternatywy tutaj... ;) Ale wiadomo, jak to ja - labret, tunele... Różne spojrzenia widzę, ale nigdy żadnych komentarzy nie słyszałam. Jedynie w szpitalu, po porodzie - pani dr pediatra powiedziała do mnie, żebym wyjęła kolczyki, bo "zabawa się skończyła, zaczęło się życie, trzeba spoważnieć" - ja i zabawa? Ja i brak powagi? A pfff. No ale tak to jest ze starszymi pokoleniami...

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie w szpitalu przychodzili podziwiać mój kolczyk w karku :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Podobał Ci się ten wpis? Zostaw ślad - skomentuj, udostępnij, bardzo mi to pomoże w rozwoju bloga!

Chcesz więcej? Archiwum jest Twoje! Zajrzyj do zakładek i dowiedz się, jaka jest misja MwG! \m/

Popularne posty