Macierzyństwo w XIX wieku :)


XIX wiek kojarzony jest głównie z wynalazkami, a z kobiecego punktu widzenia z walką o prawa wyborcze i pięknymi sukniami na krynolinach. A jak wyglądało życie mam?

Zaczniemy od początku... czyli od niewiasty przy nadziei.

Otóż, z kobietami w ciąży z wyższych sfer obchodzono się jak z jajkiem. Podobnie działo się w miastach. Mieszczki próbowały dorównać stylowi życia arystokracji jak tylko im fundusze pozwalały, a więc wszelkie zwyczaje były skrzętnie kopiowane. Natomiast kobiety pracujące, zarówno w mieście, jak i na wsi musiały podołać ciężkiej pracy aż do czasu rozwiązania.

Stan błogosławiony często powodował wycofanie się z życia towarzyskiego. Pośrednim powodem był strój - pamiętajmy, że ówczesne wystrojenie, choć efektowne, się nie należało do wygodnych, ani komfortowych form ubioru. Poza tym, poród oraz przebieg ciąży, jej aspekty fizyczne, jak wiele innych rzeczy były wtedy tematem tabu. W żurnalach modowych dopiero pod koniec XIX stulecia pojawiają się propozycje modnych ubrań dla ciężarnych. Określano je jako „strój poranny”, „negliż” lub suknia „dla młodej mężatki”. Otwarte poruszanie tematu było wysoce niestosowne.

Przy porodzie asystowała akuszerka, a czasem także matka lub teściowa. Do rodzącej kobiety nie mógł zaglądać żaden mężczyzna, tylko lekarz (jeśli rodzina zdecydowała się go zatrudnić). Rodziny z wyższych sfer zatrudniały też od razu mamkę, która zajmowała się niemowlęciem. Śmiertelność niemowląt oraz kobiet podczas porodu była wysoka ze względu na niski poziom higieny i ogólnej wiedzy medycznej. Trzeba jednak przyznać, że pracowano nad tym i sytuacja na przestrzeni XIX stulecia polepszała się. Najbardziej narażeni na tego typu tragedie byli najubożsi, gdyż nie było ich stać na fachową opiekę, a warunki, w jakich odbywały się porody były bardzo dalekie od sterylnych.

Małe dzieci ubierano w luźne sukienki, niezależnie od płci. Z okazji uroczystości rodzinnych, czy kościelnych, lub gdy dziecko pokazywano krewnym, ubierano je w biel. Jednak już dla kilkuletnich dzieci szyto ubrania przypominające ubiór dorosłych. Znane są nawet małe gorseciki (oczywiście nie usztywniane!) dla kilkuletnich dam.

Możne rodziny zatrudniały dla swych pociech nauczycieli i wychowawców (prócz czytania i pisania uczyły się głównie języków i podstaw rachunkowości). Stateczni posyłali do szkół, a robotnicy i chłopi od najmłodszych lat przyuczali dzieci do pracy. Niestety niegdyś nie było bezprawiem posyłanie ośmiolatka do fabryki na 10 godzinną zmianę.

Kobiety, gdy doszły do siebie po porodzie, wracały do życia towarzyskiego i prowadzenia domu. Do jej obowiązków należało nadzorowanie służby oraz kuchni, przyjmowanie gości i ogólna dbałość o życie rodzinne. Kobiety postrzegane były jako specjalistki od domowego ogniska, niejako stworzone w tym celu i niezastąpione. Nie przeszkadzało to w tym, by jednocześnie postrzegać je jako istoty niezmiernie delikatne – zarówno fizycznie, jak i duchowo. Wspomnieć tu można głosy niektórych lekarzy, którzy uważali, iż kobieta potrzebuje gorsetu, ponieważ jej ciało jest zbyt wątłe (choć byli także lekarze wojujący przeciw gorsetom).  Kwestia gorsetów jest bardzo rozbudowana i myślę, że poświęcę temu odrębny wpis. Wiele rzeczy uważano za zbyt brutalne dla kobiet (a szczególnie matek) np. politykę, wojny, czy kwestie gospodarcze. Oczywiście historia zna wyjątki od tej „reguły”. Znane są przebojowe kobiety, które działały w tych wszystkich sferach. Poza tym, postrzeganie kobiet się zmieniało. Z pomocą przyszła rozwijająca się medycyna i szeroki udział kobiet w tworzeniu nowych wynalazków.

A mamy? Mamy były utożsamiane z pełnią miłości. Zostanie matką było niemalże awansem dla młodej małżonki. Trudny żywot miały zaś matki nieślubnych dzieci (ale to także bardzo złożona kwestia.).. Dzieci były błogosławieństwem dla domu, dumą ojca i matki. Nawet w rodzinach możnowładczych, gdzie wychowaniem zajmowali się zatrudnieni w tym celu nauczyciele, matka miała duży wpływ na dzieci. Dzieci rosły – chłopców posyłano na studia (uczelnie otworzyły się na kobiety dopiero pod koniec XIX w.), a dziewczęta przygotowywano do zamążpójścia. Zajmowała się tym matka. To ona kompletowała córce posag, uczyła zarządzania domem, współdecydowała o wyborze kandydata, organizowała wesele... Wiele zależało oczywiście od charakteru rodziców oraz zamożności każdego z nich. Kobieta wywodząca się z rodziny bogatszej od rodziny męża, miała więcej do powiedzenia w kwestiach finansowych (szczególnie jeśli rodzina wspierała jej decyzje).
 
 
autorka: adminka Ada
(kopiowanie całości tekstu, jak i jego fragmentów surowo zabronione)


Kilka rycin:





 

 

 

Komentarze

  1. W XIX wieku kobiety, szczególnie te biedniejsze, umierały na gorączkę połogową, którą w sumie przenosili z pacjentki na pacjentkę lekarze - wtedy nikt nawet nie myślał o tym, żeby choćby myć ręce między badaniami (i osobiście jeży mi to włosy na całym ciele nawet teraz). Dopiero Oliver Wendell Holmes odkrył, że jest to choroba zakaźna. To w sumie tak odnośnie tego fragmentu o porodach :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, wiesz, nasza pani historyk i o tym by wspomniała, bo ona może tak w nieskończoność, tylko nie chciałyśmy robić stricte naukowej notki a taką ciekawostkową :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Podobał Ci się ten wpis? Zostaw ślad - skomentuj, udostępnij, bardzo mi to pomoże w rozwoju bloga!

Chcesz więcej? Archiwum jest Twoje! Zajrzyj do zakładek i dowiedz się, jaka jest misja MwG! \m/

Popularne posty